Mam dzisiaj wolne ! Nieplanowany, niespodziewany nadmiar czasu do wykorzystania na nadrobienie blogowych zaległości i na robótkowanie... tylko czemu w łóżku w pozycji leżącej... ech :( No bo to wszystko przez automat, który po 15-tu latach udanego związku i bezawaryjnego działania postanowił ostatniej soboty nagle mnie opuścić i się popsuć, i to tak na "śmierć". Nawet nie da się go naprawić. Zresztą naprawianie tak wiekowej pralki mija się z jakimkolwiek logicznym sensem. Jako, że spadło to na mnie nagle i znienacka to niestety na nową pralkę funduszy chwilowo nie ma, więc pierwsze rozporządzenie w sobotę w domu zabrzmiało - "od dziś się NIE brudzimy ! a bieliznę każdy pierze sobie sam" :D Łatwo powiedzieć, gorzej wyegzekwować :D No i nazbierało się prania, tego zaległego które było w pralce i nowego tyle, że wczoraj musiałam to wszystko wrzucić do wanny. Wzorem naszych szanownych pra pra pra przodkiń z dumą przyjęłam pozycję wygiętą w pałąk i na kilka godzin o...