Ostatnio dużo było u mnie prac wykonanych haftem i co tu dużo mówić... zmęczyła mnie chwilowo igła i z ogromną przyjemnością wzięłam do ręki znowu szydełko :) Obecnie jestem w trakcie realizacji kolejnej bardzo dużej bransolety haftowanej, która przyznam wręcz spędza mi sen z powiek a postęp pracy nad nią ma tempo ślimacze. Żeby jednak całkiem przy niej nie zwariować w ramach "terapii" powstały takie dwa patchorkowe naszyjniki :)
Ale są piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńWcale nie taka chwila :) Bardzo fajny(e), szczególnie pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńNo taka dłuższa chwila ale bardzo relaksująca ;) Cieszę się że się spodobały :)
UsuńZdolna istota z Ciebie! Jak już pisałam, obydwa naszyjniki są tak piękne, że nie wiem który bardziej mi się podoba. Arcydzieła!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTutaj również ogromnie Ci dziękuję za miłe słowa i cieszę się że się podobają :)
Usuńoh napracoowałaś się szydełkiem, ale warto było warto :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Trochę pracy w ramach odpoczynku... od igły :D
UsuńRewelacyjne są obydwa naszyjniki
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)
UsuńDobór kolorów trafiony w 10! Tego typu schematy czekają u mnie cierpliwie na przypływ większej gabarytowo weny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Fajne określenie "większa gabarytowo wena". Ja się zabieram za sznury najczęściej jak mnie wena opuszcza, bo to tylko tak nawlec według wzoru a potem spokojnie już sobie przerabiać koralik za koralikiem :)
OdpowiedzUsuń