Ostatnie dwie faliste które zrobiłam, opuściły moją pracownię w tempie wręcz expresowym... dobrze że zdążyłam im fotki porobić :D Jedną zagarnęła moja mama, drugą moja córka, no i znów znalazłam się w pozycji "co ja pokażę na nadchodzących warsztatach". Nie było wyjścia, igła w dłoń i do dzieła, i tak powstały kolejne faliste z czego ta turkusowo-granatowa może być, że jutro mnie również opuści :)