Przeglądając wczoraj wieczorem z córą (w dalszej części bloga zwanej po prostu "Miśką") różne inne strony i blogi rękodzielnicze, natrafiłyśmy na stronę z modelinowymi kolczykami. Jako że moja Miśka ma swój image dość mroczny i zarazem zabawny od razu wpadła w zachwyt na widok małych pseudo laleczek voodoo. Jak to w każdym domu rękodzielniczki, w różnych miejscach można znaleźć różne przydatne i nieprzydatne (póki co, bo kiedyś na pewno się do czegoś przydadzą) rzeczy. Tak i u nas w szufladzie kuchennego stołu cichutko leżała sobie nowiutka paczka modeliny i w krótkim czasie już się wypiekały w piekarniku dwa takie szkaradziaki :D A dzisiaj rano pojechały do szkoły dumnie prezentując się na uszach mojej córki. pomysł zaczerpnięty gdzieś w internecie - wykonanie własne.