Jedyny adekwatny tytuł do zaistniałej mojej sytuacji blogowej :D Łooooo Matkoooo i córkooo jak mnie tu dawno nie było, aż mi wstyd i to bardzo bardzo. No cóż, na moje jedyne usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że jak zakładałam tego bloga prawie rok temu to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Miałam inną pracę i dużo więcej wolnego czasu, więc plan blogowania był też inny. Jak to zwykle bywa życie zweryfikowało plany, z jednej strony na lepsze, ale z drugiej strony pozbawiło mnie prawie zupełnie wolnego czasu. Tak więc dużo rzadziej teraz coś się u mnie w świecie rękodzielniczym dzieje, co nie ukrywam doprowadza mnie momentami do ogromnego "doła" bo ja po prostu uwielbiam "dłubaninki ręczne" no ale cóż ... :D Przeszło mi nawet przez myśl zamknięcie bloga, ale szkoda mi było go zlikwidować, bo zdążyłam go już bardzo polubić. Szczególnie polubiłam Wasze blogi, które regularnie odwiedzam, czytam i przeglądam wieczorami. Jest to dla mnie naprawdę ogromny relaks i naładowanie akumulatorów, choć najczęściej brakuje już sił na pisanie komentarzy. Blog więc na razie zostaje. Za niewielką ilość nowych postów przepraszam i wciąż mam nadzieję to poprawić, to samo dotyczy się moich komentarzy, które u was powinnam zostawiać :) No ale, żeby nie było że tak całkiem ostatnio nic nie zrobiłam to TAAADAAMMMM (nie wiele tego będzie :))
Pewnego wieczorku uczyłam się filcować na mokro - powstało na początek kilka średnio udanych kwiatków (koślawe takie jakieś, ale tylko praktyka czyni mistrza :)) i cała masa (o dziwo całkiem okrągłych :)) filcowych kulek, które zamieniły się w koraliki dla koleżanki córki. Niestety nie mam fotki koralików, a nawet całkiem ładne wyszły :D Na poniższej to resztka kulek która została :)
Totalnie pierwsze "coś" co miało przypominać kwiatek, które zrobiłam ucząc się przy okazji filcować dreda, zagościło w dużym pokoju na ścianie jako średniej jakości ozdoba. Przykrywając przy tym jednak niepotrzebnie sterczący z owej ściany gwóźdź, który ewidentnie ozdobą nie był :D
Ostatni weekend przeleżałam w łóżku wygrzewając jakieś dziadowskie przeziębienie i dłubałam na drutach czapkę dla "mojego osobistego", gdyż ma on prawdziwy talent do gubienia czapek. Tak więc awaryjna musi w domu być. Przy okazji nadmienię że przydała się, bo właśnie dwa dni temu zgubił na wyjeździe swoją poprzednią. Także teraz chodzi w tej, ale fotki nie dał sobie w niej zrobić, łobuz niewdzięczny :D. Trzeba by wydłubać kolejną zapasową, choć ponoć zima ma już odpuszczać :D
Na koniec małe plany na przyszłość i moje zakupowe szaleństwo :D Zaczęłam już przymierzać się do ozdób wielkanocnych, to też przedwczoraj korzystając z nadprogramowego dnia wolnego (musiałam polatać po urzędach - jak ja tego nie lubię) odwiedziłam między jednym a drugim urzędem w celu poprawy humoru pasmanterię. I tak mam już jajka ze styropianu (a przy okazji kilka mulinek do haftu). Mam już też zaczęty hafcik którym będę ozdabiała rzeczone jajka. Pokażę jak skończę. Natomiast w poprzednim tygodniu kurier przyniósł mi paczuszkę z drobnymi koralikami toho nabytymi drogą kupna w pewnym sklepie internetowym. Bardzo chciałabym się nauczyć plecionek z koralików i oprawiać nimi kaboszony. Póki co te jednak muszą nabrać mocy urzędowej i poleżeć czekając na mój urlop albo jakieś chorobowe :D
No to by było na razie na tyle. Pozdrawiam i dziękuję Wszystkim , którzy mnie jeszcze odwiedzają :)
dobrze, ze nas nie porzucasz :). a co do działań "ręcznych" - jak powszechnie wiadomo, ważniejsza niż ilość jest jakość :). A z tym problemów u Ciebie nie widzę :P. bardzo fajne te Twoje początki z filcowaniem na mokro :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ładne filcowane kwiatki, nigdy nie powiedziałabym ze to początki! Czapeczka dla "osobistego" pierwsza klasa :) A ja tęsknie za Twoimi sutaszami....
OdpowiedzUsuńTuome dzięki ogromne za słowa otuchy :)
OdpowiedzUsuńOxiGra ja też okropnie tęsknię za sutaszami, ale chwilowo muszę się niestety zadowolić mniej czasochłonnym robótkowaniem. Na pewno jednak wrócę do moich sznureczków.
Śliczne filcowe początki:-) Dla mnie ta technika jest całkowicie obca więc z otwartą buzią podziwiam filcowe cuda innych:-)
OdpowiedzUsuń