Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Voodoo o zmroku ;)

Przeglądając wczoraj wieczorem z córą (w dalszej części bloga zwanej po prostu "Miśką") różne inne strony i blogi rękodzielnicze, natrafiłyśmy na stronę z modelinowymi kolczykami. Jako że moja Miśka ma swój image dość mroczny i zarazem zabawny od razu wpadła w zachwyt na widok małych pseudo laleczek voodoo. Jak to w każdym domu rękodzielniczki, w różnych miejscach można znaleźć różne przydatne i nieprzydatne (póki co, bo kiedyś na pewno się do czegoś przydadzą) rzeczy. Tak i u nas w szufladzie kuchennego stołu cichutko leżała sobie nowiutka paczka modeliny i w krótkim czasie już się wypiekały w piekarniku dwa takie szkaradziaki :D A dzisiaj rano pojechały do szkoły dumnie prezentując się na uszach mojej córki. pomysł zaczerpnięty gdzieś w internecie - wykonanie własne.

Krzyżyki są zakaźne ;)

Najpierw nieśmiało kręciła mi się za plecami zaglądając mi przez ramię na ręce. Po jakimś czasie siadła koło mnie i śledziła oczami każdy ruch nitki. Po chwili przypatrywania się "nurkowała" już w naszym przepastnym kuferku "wygrzebując" drugi wolny tamborek z okrzykiem na ustach "JA TEŻ TAK CHCE" O kim mowa ? Ano o mojej córci, która zamiłowanie do robótek wyssała z mlekiem matki - no cóż, jak to mówią "gena nie wydłubiesz". A oto jej pierwsze dzieło krzyżykowe. Na start wybrała sobie wykonanie zakładki do książki. Jeszcze trochę pracy przed nią, bo czeka ją haft drugiej takiej samej i zszycie ich razem, ale tak to mniej więcej się prezentuje na chwilę obecną :)

Celem wstępu ...

Jakoś nie mogę wystartować z tym moim blogiem. Wciąż za mało czasu na wszystko co bym chciała zrobić. Do tego wszystkiego osiągnąwszy pewną dojrzałość życiową zachciało mi się z powrotem uczyć :D, a że właśnie nadszedł okres egzaminów to nauki mam od ......... tu wycięte słowo niecenzuralne ;-), więc nawet weekendy mam zapchane po brzegi i na hobby póki co kompletnie brakuje mi czasu. A tu za pasem "Dzień Matki" i wypadałoby coś ładnego wykombinować na prezenty, tym bardziej, że druga mama teściowa ma do tego jeszcze urodziny. Wymyśliłam sobie dla niej haftowaną serwetę na kuchenny stół, ale czy zdążę ?? No nic, korzystając z chwili wolnego czasu lecę kupić materiał na obrus i serwetę - zawsze to jakiś początek, może wieczorkiem uda mi się przynajmniej wrzucić to na tamborek :D A póki co niesmiało pokażę moją pierwszą krzyżykową pracę. Oto "nieszczęsny" kurczak wielkanocny (jeszcze nie wyprany i nie wyprasowany) Haftowałam go podwójną nitką, ale mam wrażenie że ch